Powolny rozpad Jugosławii
To nie mogło się udać w demokratycznych czasach. Tak można powiedzieć o pewnego rodzaju eksperymencie jakim było utworzenie Jugosławii. W jednym państwie skupiały się tak różne grupy interesu, połączono tak różne żywioły narodowe, że przez cały czas Jugosławia pozostawała w stanie wrzenia. Na pozór niczego nie było widać. Wydawało się, że obok siebie doskonale koegzystują różne grupy narodowe o specyficznych spojrzeniach na swoją niepodległość. A wszystko to pod światłym przywództwem Josifa Broz Tito. Na przełomie 1992 roku wojna w Bośni pokazała, że ta pozorna wspólnota się nie sprawdza. Wszystko zaczęło się dość pokojowo od referendum podczas którego mieszkańcy Bośni i Hercegowiny opowiedzieli się za odłączeniem od Jugosławii. To referendum zostało całkowicie zbojkotowane przez Serbów, którzy stanowili połowę ludności nowo proklamowanego państwa. Okazało się, że wojna w Bośni wisi na włosku. Sarajewo, stolica nowego państwa, zostało zaatakowane przez armię jugosłowiańską popieraną przez Serbów. Bośniacy musieli szybko zorganizować armię, która początkowo składała się z byłych policjantów, żołnierzy, ochotników a nawet członków lokalnych gangów. Walki między Serbami a Bośniakami przybierały na sile. Serbowie mieli armię wyćwiczoną, doskonale zorganizowaną, zaprawioną w bojach i przede wszystkim uzbrojoną. Bośniacy taką armię musieli dopiero zorganizować. Kiedy wybuchła wojna w Bośni, społeczność miedzynarodowa nałożyła na kraj embargo i Bośniacy nie mogli kupować broni. ONZ próbowała konflikt rozwiązać pokojowo. Nienawiść po obu stronach była jednak tak duża, że wojna w Bośni przerodziła się w niezwykle krwawy konflikt. Po obu stronach dochodziło do czystek etnicznych. Nienawiść była tak dużo, że dawni pokojowo nastawieni sąsiedzi zaczęli do siebie strzelać. Stolica państwa bośniackiego Sarajewo była oblegana ponad trzy lata. Nie udało się jej Serbom zdobyć, nie tylko dzięki skutecznej obronie, ale i dość dobremu położeniu wśród gór. Zginęło wtedy około jedenastu tysięcy ludzi. Wojna w Bośni pochłonęła ogromne ofiary. Zginęło ponad dwieście tysięcy osób. Tragedią był też masowy exodus ludności, którego Europa nie widziała od zakończenia drugiej wojny światowej. I to wszystko działo się tak niedaleko nas. Społeczność międzynarodowa pracowała nad zakończeniem konfliktu, tym bardziej, że dochodziło do czystek etnicznych. Jedną z najtragiczniejszych była ta dokona w Srebrenicy. Zostało tam wymordowanych ponad osiem tysięcy muzułmanów. Jeszcze raz okazało się, że takie konflikty jak wojna w Bośni mogą się zdarzyć zawsze i wszędzie. Na szczęście ową wojnę udało się zakończyć. Obie strony podpisały traktat pokojowy, który jest przestrzegany. Powoli są odbudowywane miasta, życie wraca do normy. Pozostały straszliwe rany i nieufność wobec przyszłości. Przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym odbyły się procesy ludzi, którzy byli odpowiedzialni za masowe mordy, czystki, gwałty. Można mieć tylko nadzieję, że podobna sytuacja nigdy więcej się nie powtórzy, nie tylko zresztą w byłej Jugosławii.